Myli się ten kto twierdzi, że oznaczenia na karetkach są całkowicie przypadkowe. Wręcz przeciwnie – ich usytuowanie na karoserii tychże pojazdów ma ściśle określony charakter. Co więcej, sposób w jaki owe oznaczenia zostają naniesione, zależy przede wszystkim od… ustawy. A tą dokładnie sprecyzowało Ministerstwo Zdrowia. Być może warto – dla pewności – jeszcze raz zaznajomić się z metodologią stosowania tychże oznaczeń.
Oznaczenia karetek – podstawowe zalecenia
Jeśli chodzi o napisy znajdujące się na karetkach, to do niedawna obowiązywał tu dość prosty podział. Karetki „R” były nazywane reanimacyjnymi, a karetki „W” – wypadkowymi. Dziś podział ten jest znacznie prostszy. Mówiąc o kwestii oznaczeń, to karetki powinny być pomalowane na żółto lub biało.
Z tyłu, na dachu i po bokach karetki, powinno znajdować się dobrze widoczne logo o średnicy co najmniej 50 cm każde. Istotne jest również to, by w przedniej części karetki znajdował się lustrzany napis „Ambulans”, dzięki któremu kierowcy w lusterkach łatwiej go odczytają. Istotne jest również i to, by wspomniany napis był koloru czerwonego lub granatowy, dzięki czemu skutecznie odstaje on kolorystycznie od reszty barw.
Oznaczenia karetek literowe – symbolika
Oznaczenia na karetkach mają również postać oznaczeń literowych. Ministerstwo Zdrowia nakazało, by po bokach karetki znajdowały się – umieszczone w okręgu – litery, których zadaniem będzie określenie specyfiki wybranego pojazd. Oto rodzaje karetek, z którymi kierowca (i nie tylko) może się spotkać:
- Oznaczenie karetki S (dawna karetka R) informuje, że mamy do czynienia z bardzo dobrze wyposażonym pojazdem przeznaczonym do celów reanimacyjnych. Istotne jest również i to, że w takiej karetce musi znajdować się lekarz o określonej, wymaganej przez prawo specjalności. Dzięki temu pacjent od razu poddany jest kompleksowej opiece lekarskiej.
- Oznaczenie karetki P informuje, że dana karetka jest pojazd wchodzący w skład podstawowego zespołu medycznego. Nie ma tu lekarza, lecz jest wykwalifikowany ratownik medyczny. Karetka ta jest kierowana przede wszystkim do lżejszych przypadków, takich jak złamania, urazy i inne, podobne sytuacje. Zdarza się jednak, że dyspozytor zarządzający całą akcją nie może skorzystać z karetki „S”. W takiej sytuacji konieczne jest wykorzystanie tego, co ma się pod ręką, czyli karetki P.
Prywatnie, czy państwowo?
Teoretycznie można by zakończyć niniejsze rozważania na dwóch podstawowych przykładach, aczkolwiek specyfika polskiego pogotowia jest na tym polu znacznie bardziej złożona. Powyższy podział dotyczył bowiem tych jednostek, które działają pod „egidą” państwową, a więc NFZ.
Mimo to na drodze można również spotkać wiele innych karetek, z których część jest własnością podmiotów prywatnych. W przeciwieństwie do karetek „państwowych”, nie posiadają one oznaczeń Państwowego Ratownictwa Medycznego. Nie podlegają one też tak restrykcyjne przepisom narzuconym przez Ministerstwo Zdrowia. Należy jednak sądzić, że w tej kwestii dużo się zmieni…
Oznaczenia na karetkach pogotowia
Zgodnie ze zaktualizowanymi przepisami Ministerstwa Zdrowia, wprowadzono kilka dodatkowych oznaczeń, dzięki którym łatwiej będzie określić „przynależność” wybranej karetki.
- Oznaczenie karetki N informuje, że wybrany ambulans jest karetką reanimacyjną, która jest przeznaczona do transportu dzieci poniżej 1 roku życia.
- Oznaczenie karetki T informuje, że dana karetka jest wykorzystywana do transportu osób, które nie wymagają ciągłego nadzoru medycznego. Pojazdy tego typu wykorzystuje się najczęściej do przewozu osób pomiędzy szpitalami, a także do transportu narządów i krwi.
- Oznaczenie karetki K informuje, że dana karetka jest tak zwanym ambulansem kardiologicznym. Są to pojazdy przeznaczone głównie dla osób, które cierpią na poważne schorzenia kardiologiczne. Ich wyposażenie co prawda nie jest jakoś szczególnie wyspecjalizowane w tej kwestii, ale za to posiadają one „na pokładzie” lekarza kardiologa lub innego specjalistę chorób wewnętrznych.
Oznaczenia ambulansów są w naszym kraju bardzo zróżnicowane. I właśnie dlatego warto je sobie w jakimś stopniu przyswoić. Nawet, jeśli uważa się, że ów podział jest zbyt złożony i skomplikowany.
Dodaj komentarz